Co zrobić gdy dzieci wciąż się ze sobą biją? Dzień w dzień, często o byle co, jak tylko na sekundę wyjdziesz z pokoju. Zwykle to domena chłopców, ale uwierzcie widziałam i dziewczynki które postanowiły że użycie siły to najlepsza metoda. Często piszecie że to nienormalne że Wasze pociechy ciągle się tłuką. Zaraz udowodnię CI że nienormalne jest nie pozwalanie im na to.
Do znudzenia powtarzam że wszystkie emocje są nam potrzebne. Nie ma tych złych i tych dobrych. Są zaś te negatywne i pozytywne. Jest więc śmiech i radość, ale jest też złość, agresja, smutek i łzy. Wszystkie one tak samo potrzebne. Jak to?-zapytasz. Gniew? Płacz? Wzajemne zaczepki i „bicie” się rodzeństwa? Naszym zadaniem jest doprowadzić do sytuacji w której tych emocji się nie boimy. Wspieramy dziecko, ucząc je identyfikować i nazywać to co czuje. Tymczasem bombardowani jesteśmy nie do końca dobrymi radami. Opowiem Ci o nich za chwilę. Jednak na początek zwrócę Twoją uwagę na pewne podobieństwo.
Czy widziałaś kiedyś bawiące się ze sobą kociątka lub szczeniaki? Podgryzają się wzajemnie, ganiają, trącają łapką. Niekiedy nawet to drugie zapiszczy z bólu. Co ciekawe jednak ich matka która jest w pobliżu nigdy nie reaguje. Doskonale bowiem wie jak takie wzajemne zabawy/zaczepki są potrzebne. Rodzeństwo się w pewnym sensie testuje, ucząc się siebie wzajemnie. Sprawdza jaka jest reakcja tego drugiego. Co stanie się jak go uderzę? Będzie płakał? A może mi odda? To pierwszy krok nauki o świecie, o relacji z innymi. Dzieciaki, te małe zwłaszcza często się właśnie tak przekomarzają. Często jeden uderzy drugiego. O byle co- o zabawkę, kredkę czy inną pierdółkę. Jednak nigdy nie jest to konflikt z którym dzieci nie mogą sobie same poradzić. I taka agresja jest normalna.
A wiecie jakie są częste reakcje rodziców na to kiedy ich dzieci wciąż się ze sobą biją?
Nie płacz już. Przestań natychmiast. Uspokój się. Liczę do trzech.
Do jasnej Anieli. Wyobraź sobie taką sytuację. Znalazłaś się w stresującym położeniu. Wróć- Ty jesteś wściekła. Ciśnienie skacze Ci do 220, serce bije jak oszalałe a Ty masz ochotę krzyczeć. Nie- płakać. Albo nie- znów krzyczeć. Nagle ktoś nakazuje Ci się natychmiast uspokoić. Masz w 3 sekundy zamknąć swoje emocje w kieszeni. Powodzenia. Podobnie ma dziecko. Ma stłumić własne emocje, by zostać uznane za grzeczne i posłuszne. Uspokoiło się, ale emocje pozostały. Prędzej czy później dadzą o sobie znać.
Idź do swojego pokoju- moja ulubiona chyba rada
No jasne. Nie ma to jak odseparować malca, który nie wie czy to kara, czy co. Maluch zostawiony sam sobie ze swoimi emocjami. W dodatku ma być cicho. Co sobie myśli? W przyszłości nie będzie okazywał złości czy żalu bo wie że spotka go za to kara. Teoretycznie tylko efekt wychowawczy zostaje osiągnięty- dziecko jest spokojne. Jednak nie pozbawia go to emocji, które musi w sobie stłumić. A gdzie wsparcie? Pomoc w nazwaniu emocji? W poradzeniu sobie z nimi?
Zakaz złoszczenia się na brata
Zakaz bo ma być cicho. A rodzice chcą mieć ciszę i święty spokój. Tylko co ono z tą swoją złością ma zrobić? Skoro nie wolno mu jej okazać.
I ostatni punkt- przyznaje że rozwalił mi system- leki na uspokojenie.
Czy wiecie że wielu rodziców naprawdę podaje je własnym pociechom????
Tak czy siak odnoszę wrażenie że bronimy się gdzieś przed emocjami własnych dzieci. Są on dla nas cholernie niewygodne. Nie znosimy kiedy się sprzeciwiają, Nie lubimy kiedy krzyczą i płaczą. Nie wolno im krzyczeć, płakać czy zachowywać się głośno tym bardziej w miejscach publicznych, bo co powiedzą inni. Mają być twarde, wiecznie uśmiechnięte i uległe.
Mnie przypomina to trochę wulkan. Często lawa która zbiera się pod skorupą ziemską miliony lat, w końcu znajduje ujście i ….wulkan wybucha z cala swoją mocą. Z dzieckiem jest podobnie. To że zabronimy mu wyrażać emocje nie znaczy że go ich pozbawimy. Po pierwsze w dorosłym życiu nie będzie sobie umiał z nimi radzić, bo nie nauczył się ich identyfikować, nazywać i przeżywać. Po drugie, może doprowadzić to do jego agresji.
Pozwól na wyrażanie emocji, nie karz za nie
Pamiętaj, dziecko jak każdy człowiek ma prawo wyrażać gniew, smutek, czy agresję (bo ta też nie zawsze jest zła). Ma prawo się zezłościć. Naszym zadaniem jest nauczenie go jak ma sobie z tymi emocjami radzić. Jak wyrażać.
Dlatego zamiast zabraniać je wyrażać, pokaż malcowi jak tę złość wyładować w inny sposób. Jak zamienić bicie, na np. „darcie kartki”. Często nawet karze się dzieci za to że mówią o złości. Wręcz nie pozwala im się na powiedzeniu czegoś w stylu: Jestem na niego wściekły bo zabrał moje ulubione auto. Nie nawidzę go za to.
Tymczasem jest to najzupełniej ludzkie i normalne zachowanie.
Czy wiesz jaki zaborczy potrafi być dwulatek? Milion razy potrafi zabrać starszemu bratu to czego akurat tamten dotknie. I tak przez cały dzień. Ciężko więc jest się dziwić że ten w końcu się zdenerwuje. I ma do tego pełne prawo.
Mówi wtedy:
–Jestem wściekły na niego. Dzidziusie są okropne. Non stop wszystko zabierają i niszczą. Jestem taki zły że zaraz wybuchnę. Chyba pokopię sobie z tej złości piłkę.
Naszym zadaniem jest nauczenie dziecka co z tą złością ma zrobić. Jeśli tego nie zrobimy, ta skumuluje się na bracie. Zamiast bić, możemy zaproponować podarcie kartki, rzucanie poduszką czy inną czynność która poniekąd tę złość rozładuje.
Podsumujmy:
Nie zabraniajmy wyrażać emocji. Nauczmy jak sobie z nimi radzić.



