Często pewno zastanawiasz się co warto kupić swojemu kilkulatkowi. Równie często odpowiedź wcale nie jest łatwa, bo potrzeby, osobowości, pasje i zainteresowania dzieci są tak szerokie jak wybór uginających się od ciężaru półek sklepowych. Niekiedy też nawet pełny portfel i hojna ręka w pełni nie rozwiązują problemu. Dlatego też przed każdym zakupem danej zabawki czy gadżetu staram się kierować rozsądkiem. W tym celu przeglądam fora internetowe szukając opinii o danej rewelacji, oglądam filmiki instruktażowe z ich udziałem na You Tube’ie, analizuję zabawkę pod względem funkcjonalności (tych bublowatych także za wcale nie małe pieniądze nie brakuje) oraz wykonania. Czasem też tworzę coś DIY. Tak czy inaczej wkładam w to serce, poświęcam czas, a mimo to prezent z jakiegoś powodu nie zawsze „chwyta”. Albo „chwyta” częściowo, bo czas ekscytacji, pisku i zachwytu trwa krótko. Czasem też, a może najczęściej- najlepszym (wróć- prawie najlepszym, bo najlepszym jest bezdyskusyjnie brat/kolega/ nasz czas poświęcony im w 100% ever) prezentem jest ten kupiony zupełnie przypadkiem, albo… znaleziony na wspólnym spacerze. W tym przypadku ogranicza Cię jedynie wyobraźnia. Każdy znaleziony kamyczek, gałązka, czy muszelka może stać się największym skarbem. Twój stan portfela pozostaje nienaruszony, a obawa przed tym, że zabawka szybko się znudzi odpływa w nieznane- jednym słowem same plusy. Pamiętaj jednak o jednym- wszelkie próby odebrania skarbu pod byle pretekstem to jak przejście na drugą stronę mocy- prawdziwe ZUO. Takim bohaterem ostatniego spaceru był kawałek gałązki- chłopcy wiedzieli co z nim zrobić, to była miłość od pierwszego wejrzenia- świetlny miecz rycerzy Jedi jak znalazł 🙂 Taki szczegół a tyle radości- grunt to nieograniczona fantazja i dobry fun gotowy!
Zobaczcie na co, a raczej na kogo patrzy Jaś 😉 Tak, psiaki to jego nowa wielka miłość 🙂 Najchętniej przygarnął by wszystkie jakie napotka na drodze. A piski radości na powitanie futrzaków słychać w całej okolicy 🙂



