Znacie to powiedzenie mówiące o tym, że kobieta zmienną jest? Idealnie się do niego wpasowuje 🙂 3 lata temu stanęłam przed poważnym wyzwaniem stworzenia pokoiku dla Marcinka. Przekopałam internety i wymyśliłam sobie pokój w 3 kolorach: żółtym, zielonym i pomarańczowym (serio?). Oczywiście jedyne mebelki w jakich się wtedy zakochałam nie dostępne były w sprzedaży i pochodziły z jakiejś wystawy ze sklepu z USA 🙂 Tylko mi pogratulować 🙂 Namówiłam wtedy Tatkę, który doskonale temat mebli ogarnia, abyśmy stworzyli takie sami. Przyznam że wyszły cudne, choć początkowo chłopina opierał się znając mą kobieca naturę i to że i tak wkrótce mi się znudzą a ja zamarzę o czymś nowym;) Nadszedł zatem ten czas kiedy postanowiłam przeorganizować wszystko od koloru ścian, po rodzaj podłogi i właśnie mebli. Chciałam teraz stworzyć dziecięcy pokoik w stylu skandynawskim.
Powód do zmian był zacny bo poprzedni pokój tworzyliśmy z myślą o jednym dziecku, tymczasem pojawił się Jasiek, wzrosły i zmieniły się potrzeby chłopców i nie ukrywajmy…moja potrzeba zmian, kupowania wszystkiego od nowa, tworzenia, projektowania i w ogóle wszystkich tych bajerów którą większość kobiet uwielbia, osiągnęła poziom master 😉
W stylu skandynawskim…
Padło na biele. Przełamane szarościami i miętą. Jednym słowem nudaaaaa i flaki z olejem które oglądacie na wszystkich blogach wnętrzarskich i innych instastoriesach…. 😉 Ale za to jaka piękna!!!
Jak na prawdziwą matkę-polkę przystało, postanowiłam że tak dobiorę większość mebli, gadżetów, zabawek, tekstyliów, itp. by każdy z nich był dumnym made in Poland. Taki mój patriotyzm, ale nie bezpodstawny. Nie mam nic do zakupów na „Alisie” ale przeszukując otchłanie netów zauważyłam że mnóstwo jest firm i firemek, często rodzinnych, które tworzą coś z prawdziwą pasją. I wiecie co, tę pasję widać w wyglądzie i jakości. Często jednak jako początkujący nie mają one specjalnych funduszy na reklamę, przez co trudniej im się przebić (spójrzmy prawdzie w oczy- przy takiej liczbie konkurencji, szczególnie tej taniej z Chin to cholernie trudne) w gąszczu tanich produktów wielkich marketów. I takie ot, poczucie niesprawiedliwości losu sprawiło, że postanowiłam stworzyć tu na blogu cykl promujący wytwory polskich rodzinnych firm. Co jakiś czas będę się zatem tu z Wami dzielić perełkami jakie znalazłam, a jest ich już całkiem sporo.
Made in china mówię stop
Jedną z takich firm jest ta produkująca m.in. niebanalne półki dla dzieci (i nie tylko) w formie drabinek. Tworzą na kielecczyźnie, więc jeśli podobnie jak ja macie już alergię na wszechobecne „made in china” ich produkty z pewnością przypadną Wam do serca. Pierwszy raz zobaczyłam ich dzieła tu-klik. Zobaczyłam i …przepadłam! Półki, półeczki, domki dla lalek, meble w stylu skandynawskim i co tam tylko chcecie. Wszystko wykonane z drewna. Wejdźcie na ich stronę a przekonacie się (swoją drogą jedno z moich ulubionych profili na IG-uwielbiam magie ich zdjęć), jak wiele zastosowań owa drabinka może mieć i jak wiele osób już ją pokochało. Jest mega praktyczna- zajmuje malutko miejsca a zarazem jest ekstra pojemna i po prostu cudna. Brzmi jak reklama? I dobrze, bo ma tak brzmieć, bo sobie na to zasłużyli pracą jaką wykonują!
Przy okazji zachęcam Was do szperania po netach, bo właśnie tam trafić można na takie perełki. A wszystko to za rozsądną cenę. W sumie to powiem Wam w tajemnicy, że owa drabinka stała się kością niezgody w naszej rodzinie 😉 Chciałam ją chłopakom zarekwirować do naszej sypialni, ale łobuzy już ją sobie zaadaptowały jako półeczkę na książki, gry i inne swoje skarby. Chyba będę musiała pomyśleć o drugiej 🙂



