Słuchajcie, uwielbiam grille. A te w tym roku to już kocham miłością przednią. Dlaczego? Bo wieczory są tak ciepłe jakie dawno nie były od wielu lat. W sumie to grillowaliśmy od majówki w każdy prawie kolejny weekend kiedy tylko Tatko był z nami w domu. Tak naprawdę to kocham również całą tę otoczkę wokół nich. Bo grill dla mnie to nie tylko palenisko, stół, krzesła i żarcie, ale także wspólnie tworzone dekoracje i razem spędzony czas. Zwykle rozkładamy się pod starą jabłonią, która rosnąc przypomina nieco olbrzymi parasol. Instalujemy na niej hamak, huśtawkę chłopców a wokół rozstawiamy i zawieszamy mnóstwo lampionów, które to tworzą niepowtarzalny i romantyczny klimat. Co do samego jedzenia to nie robimy jakichś ekstra luksusów, wszyscy za to uwielbiamy kiełbachę, serio 🙂 Chłopcy dodatkowo pieką sobie plasterki jabłek oraz kromki chleba. Jest swojsko i bez żadnej spiny.
Tylko tak się składało, że kiedy zaczynaliśmy się rozkręcać, nasz 3-letni Jasiek szybciutko chciał spać. Po prostu zbliżała się jego pora snu i nie było przeproś. No i i ja solidarnie z nim musiałam wtedy zawijać się do domu co oznaczało każdorazowo dla mnie koniec rodzinnej imprezy. Myślałam nawet o zakupie elektronicznej niani. Zaczęłam się już nawet za taką rozglądać. Nie powiem trochę przerażały mnie ceny, ale byłam tak zdesperowana że gotowa byłam zapłacić każde pieniądze byle tylko mieć wieczorną chwilę dla siebie. Tym bardziej że czerwcowe i wakacyjne wieczory są teraz naprawdę długie, długo jest widno i z chęcią spędzałabym je na zewnątrz, zamiast kisić się w domu.
I w tym właśnie momencie zadziało się coś magicznego…
…bo odezwała się do mnie firma z propozycją przetestowania ich kamerki. Normalnie bym im odmówiła no bo po co mi taka kamera. Ani nie zatrudniam nikogo, kogo chciałabym w taki sposób skontrolować, ani nie wyjeżdżam na dłużej i nie zostawiam domu samego, więc i tu by mi się nie przydała, ani też nie mam domu tak wielkiego, którego nie ogarnęłabym bez jej pomocy. Nie posiadam także magazynu, ani niczego podobnego co powinnam mieć na oku.
Wtedy jednak przyszła mi do głowy pewna myśl – a gdyby tak ta kamerka pełniła w naszym domu funkcję niani? Np. wtedy gdy chcę wyjść do ogrodu, zrobić tam grilla lub zwyczajnie pobyć na zewnątrz, podczas gdy moje dzieci śpią? Tym bardziej że model który posiadamy ma funkcję podczerwieni, przez co doskonale widzi w nocy. Opowiem Wam, jak sprawdza się w tej roli i czy rzeczywiście był to dobry pomysł.
Kamera YI Home Camera
Na wstępie powiem Wam od razu, że po stokroć warto. Stosunek jakości do ceny jest naprawdę rewelacyjny. Kiedy pierwszego dnia nie potrafiłam jej uruchomić, co wynikało nie z jej zawiłości a mojej antytechniczności, poszłam po pomoc do jednego z salonów sieci komórkowej. Myślałam bowiem że to wina mojego telefonu i niedziałającego w nim Wi-fi. Szybko okazało się, że aby uruchomić i poprawnie skonfigurować z telefonem kamerę, należy połączyć telefon z komputerem choćby za pomocą hot-spotu mobilnego. Powiem Wam, że kamerka ta zrobiła spore wrażenie na Panu tam pracującym, który zdziwiony był rewelacyjną jakością obrazu, zresztą szerokokątnego, za tę cenę. Tak mu się spodobała, że zadeklarował nawet, że sam sobie taką kupi. Również nocą jakość obrazu stoi na wysokim poziomie(sprawdź tu najniższą cenę).
Kamera YI Home Camera – jak ją uruchomić?
Jak już wspomniałam kamera ta łączy się z telefonem za pomocą Wi-fi. I to właśnie smartfon lub tablet z systemem operacyjnym Android lub iOS są niezbędne do jej prawidłowego działania. Na telefonie należy pobrać i zainstalować odpowiednią bezpłatną aplikację, którą znajdziecie choćby w sklepie Play. Aplikacja jest bardzo intuicyjna w obsłudze. Nazywa się YI Home Camera, a sterowanie kamerą YI Home jest dzięki niej dziecinnie proste. Wystarczy jedynie postępować kolejno krok po kroku zgodnie z instrukcją, by ostatecznie dodać kamerę do aplikacji i zalogować ją w domowej sieci Wi-fi. Urządzenie to umożliwia nam ciągły zdalny monitoring dowolnego miejsca w naszym domu. Ważną rzeczą jest w niej zastosowanie dwóch technik- pierwszej wykrywającej ruch oraz drugiej rejestrującej obraz w ciemności.
YI Home Camera ma bardzo prosty i nowoczesny wygląd. Jest malutka i lekka. I zupełnie niepozorna. Jej „oko” stoi na takiej jakby podstawie, która jest fajnie rozwiązana, bo od spodu charakteryzuje się dobrą przyczepnością do podłoża. Co ciekawe sam moduł kamerki można bez problemu wyciągnąć z uchwytu i w razie potrzeby umieścić np. w jakimś niewidocznym zamaskowanym miejscu.
Ciekawymi dodatkami są także mikrofon oraz głośnik, które pozwalają na dwustronną komunikację. Wystarczy że na telefonie, w aplikacji naciśniesz odpowiedni przycisk i powiesz coś.
Po kilkutygodniowym czasie testowania kamerki stwierdzam, że z powodzeniem może ona służyć, jako elektroniczna niania. A wbudowany w nią dodatkowo czujnik ruchu dodatkowo ułatwia tu je pracę.
Specyfikacja techniczna kamerki YI Home Camera
Obiektyw: szklany
Kąt widzenia : 111,2 °
Wizja nocna: tak
Wi-fi: tak, 2,4 GHz
Pamięć: microSD 8-32 GB
Gwarancja: 24 miesiące
Zestaw zawiera: kabel microUSB, kamerę, ładowarkę, instrukcję w j.polskim



